niedziela, 22 stycznia 2012

za

WIG 20



sobota, 18 czerwca 2011

9 mitów i faktów czyli zarabianie na reklamie

Google Adsense robi ostatnimi czasy prawdziwą furorę w Internecie, ludzie umieszczają reklamy na swoich stronach, za klikanie w które płaci Google. Niby łatwy sposób zarobienia, chodzi wiele pogłosek i historii nie do końca zgodnymi z prawdą. Przedstawię Wam 9 z najbardziej pospolitych mitów na temat zarabiania dzięki reklamom Google.


1. Mit: Skoro wielkości reklam (336x280, 300x250 i 250x250) są efektywne na wielu innych stronach, to muszą być również tak samo efektywne na mojej.
Fakt: Nie do końca. Każda strona ma swoją charakterystykę; nie możesz się kierować tylko tym, co mówią ludzie i mieć nadzieję, że Twój CTR drastycznie wzrośnie. Próbuj i eksperymentuj z rozmaitymi reklamami i ich rozmieszczeniem. Być może reklama, która nie jest efektywna na innej stronie, będzie doskonale się spisywała na Twojej.


2. Mit: Najzykowniej jest rozwijać strony, które mają najwyżej cenione słowa kluczowe.
Fakt: Być może, jeżeli jesteś ekspertem do spraw SEO. Jest prawdą, że kiedy te najwyżej cenione słowa kluczowe są klikanie, otrzymujesz ogromną sumę pieniędzy. Lecz rozumiesz ilu jest ludzi, którzy myślą tak samo? Jestem pewien, że jest ich setki tysięcy i będziesz się musiał zmierzyć z krwawą konkurencją by znaleźć się na szczycie SERPS (Search Engine Result Pages [czyli na szczycie wyników w wyszukiwarkach]), nie będzie gości - bez gości, nie będzie nikogo, kto będzie klikał na Twoje reklamy. Innym rozwiązaniem może być przeczytanie artykułu - Incrase Google Adsense (od tłumacza: strona po angielsku).


3. Mit: Wysoki ruch na stronie + Wysoki CTR = Wysokie dochody.
Fakt: To jest idealne równanie, tylko wtedy, gdy smart pricing (tj. cennik ile Google płaci za kliknięcie) jest wymierny. Wysokie dochody zależą od kilku czynników, takich jak smart pricing i typ strony jaką prowadzisz. Niektóre typy stron (takich jak forum) mają wysoki ruch na stronie, ale nie generują wysokich dochodów z Google Adsense. Niski smart pricing również na to wpływa. Widziałem wiele stron, z wysokim ruchem, wysokim CTR, ale zupełnie małymi dochodami.


4. Mit: Jeżeli ruch na stronie nagle wzrasta (być może popularność strony spowodowana jest jednym z Twoich artykułów), Google może myśleć, że spamujesz.
Fakt: Nonsens. Google jest zdolne wykrywać i badać gości za pomocą ich adresów IP (jeżeli nie masz na tyle rozległej wiedzy o internecie, wyobraź sobie adres IP jako numer telefonu; za każdym razem, gdy robisz telefon, będzie on zapisany w centrali telefonicznej). Jeżeli spamujesz, jest duże prawdopodobieństwo, że wszystkie z adresów IP będą dokładnie takie same (jeżeli masz stały IP). Ponadto, Google może wykrywać skąd odnoszą się odwołania (skąd Twoi goście wiedzą o Twojej stronie). Jeżeli znajdą popularny blog/stronę, który ma link do Twojej strony, na pewno to zrozumieją. Tak więc nie masz się czym martwić.


5. Mit: Jeżeli Google nagle zbanuje Twoje konto Adsense, nie ma możliwości by się obronić.
Fakt: Niektóry się z tym zgadzają, inni dają przeczące fakty. Wiele stron narzeka, że Google nigdy nie dało im żadnych ostrzeżeń i nagle zbanowali ich konta. Prawdę mówiąc Google zawsze daje dwa ostrzeżenia zanim ostatecznie zablokują Twoje konto Adsense. Po drugie, jeżeli możesz udowodnić, że nigdy nie złamałeś Google Adsense TOS (Terms of Service - Warunki współpracy), na przykład oszukiwanie klikania w reklamy, zaraz reaktywują Twoje konto.


6. Mit: Google Adsense zrobi z Ciebie milionera w ciągu kilku miesięcy.
Fakt: Obudź się! To nie jest czas na sny! Musisz traktować Google Adsense jak prawdziwy biznes. I tak jak w każdym prawdziwym biznesie, potrzeba czasu i wysiłku by osiągnąć sukces. Warren Rowie z Problogger'a dzieli się informacjami o tym ile czasu zajęło mu zdobycie sześciocyfrowego czeku z Google Adsense - Blog Warren Rowie(w j. angielskim)


7. Mit: Powtarzający się goście ustabilizują Twoje przychody z Google Adsense.
Fakt: Duży błąd. Powtarzający się goście łatwiej znoszą pojawiające się reklamy, tj. nie zwracają na nie uwagi. Odkąd regularnie odwiedzają Twoją stronę, dobrze wiedzą gdzie umieściłeś reklamę (wykluczając rotacje i zmienność banerów każdego dnia) i będą ich unikać. Zdobywanie nowych gości każdego dnia jest bardziej efektywne dla Twoich dochodów Google Adsense.


8. Mit: Jedynym sposobem by bić sporą kasę z konta Google Adsense jest umieszczanie reklam na każdej stronie/blogu który masz.
Fakt: Na szczęście, nie! Jest wiele sposobów używania Google Adsense ID (znany jako "Publisher ID"). Jednym z nich jest używanie go jako "dzielenie dochodów". Co to jest? Jest wiele for dyskusyjnych, które proszą by wpisać swój Publisher ID podczas rejestracji na ich stronie. Oni używają tego IDu by generować reklamy Google Adsense w każdym temacie którym się udzieliłeś. Jeżeli te reklamy zostaną kliknięte, dochód będzie dzielony: 50% dla Ciebie, 50% dla nich. Jednym z for który używa tego sposobu jest Forum digitalpoint.com.


9. Mit: Osoby które mają dziesiątki (lub setki) tysięcy dolarów z Google Adsense muszą być właścicielami jednej strony, która jest odwiedzana przez miliony gości dziennie.
Fakt: Nie do końca. Prawdę mówiąc, większość z nich otrzymuje czeki z wielkimi sumami dzięki prowadzeniu małych stron. Łatwiej im generować $40,000 z 40 małych stron, niż generować $40,000 z jednej strony.


Enzo Chiu Freelance Programmer & Web Developer www.MakeMoneyAtHome-Idea.com
Tłumaczenie: Radek_1
Standardowo reklama: Strona o serii gier Emergency






Wiecej: http://www.eioba.pl/a/1hxe/9-mitow-i-faktow-o-google-adsense-czyli-zarabianie-na-reklamach-google#ixzz1PeeoMUBF

WIG20 mimo wzrostu prawie przez całą piątkową sesję zyskał tylko 0,57%

Indeks największych spółek z warszawskiej giełdy, WIG20, mimo systematycznego wzrostu prawie przez całą sesję, zyskał tylko niewiele ponad 0,5% w piątek.
"WIG20 przez kilka ostatnich dni skutecznie bronił się przed większymi spadkami. W piątek, gdy Paryż i Frankfurt cieszyły się z szansy na rozwiązanie problemów Grecji, zyskał niewiele" - poinformował analityk Open Finanse, Roman Przasnyski.
Podkreślił, że w ciągu pierwszych godzin piątkowej sesji na warszawskiej giełdzie inwestorzy zachowywali się bardzo asekuracyjnie. „Trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę niewyjaśnioną sytuację po czwartkowych notowaniach na Wall Street oraz oczekiwanie na wyniki rozmów Angeli Merkel i Nicolasa Sarkozy'ego w sprawie pakietu pomocy dla Grecji i perspektywę godziny cudów związanej z rozliczaniem czerwcowej serii instrumentów pochodnych" - ocenił.

Według analityka, stan marazmu utrzymywał się przez całe przedpołudnie, a WIG20 poruszał się w przedziale 2.860-2.865 punktów. „Nieco odważniej poszedł w górę około południa, po pojawieniu się komunikatu po zakończeniu niemiecko-francuskich rozmów na szczycie" – zaznaczył, dodając że indeks naszych blue chipów w reakcji na te doniesienia podskoczył do 2.870 punktów, zyskując nieco ponad 0,2%
Przasnyski zauważył, że o wiele bardziej ucieszyli się inwestorzy na głównych giełdach europejskich, którzy rano byli jeszcze w dość ponurych nastrojach - w Paryżu, Frankfurcie i Londynie spadki sięgały 1%, natomiast po komunikacie zamieniły się w ponad 1-proc. zwyżkę, z wyjątkiem londyńskiego FTSE, który zyskiwał zaledwie 0,2%. Początek handlu za oceanem przyniósł natomiast wzrost indeksów po około 0,8%.
Ostatecznie indeks WIG20 wzrósł o 0,57% do 2.880,13 pkt. WIG wzrósł o 0,46% do 49.353,40 pkt. Obroty wyniosły 1,9 mld zł.

Wall Steet niewielkie wzrosty w nadziei na szybkie rozwiązanie problemów Grecji

Piątkowa sesja na Wall Street zakończyła się wzrostami indeksów S&P i DJI. Nastroje wśród inwestorów poprawiły zapewnienia Francji i Niemiec, że możliwe jest szybkie wypracowanie planu pomocowego dla pogrążonej w kryzysie finansowym Grecji. Z powodu dnia czterech wiedźm notowaniom towarzyszyła nieco większa zmienność.
Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 0,36 proc. do 12.004,28 pkt.
Nasdaq Comp. zniżkował o 0,28 proc. i wyniósł 2.616,48 pkt.

Indeks S&P 500 wzrósł o 0,30 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.271,50 pkt.
W ciągu dnia wzrosty były silniejsze, ale pod koniec dnia entuzjazm inwestorów nieco osłabł. Jednym z powodów mogła być informacja o tym, że agencja ratingowa Moody's Investors Service umieściła ratingi dla obligacji rządowych Włoch w zagranicznej i lokalnej walucie na poziomie Aa2 na liście obserwacyjnej z możliwością obniżenia.
Przez cały dzień inwestorzy żyli jednak informacją, że jest szansa na porozumienie w sprawie planu pomocowego dla Grecji.
"Wczoraj wszyscy się obawiali, że scenariusz grecki to będzie "Lehman Część 2", a dziś rynki oddetchnęły nieco z ulgą, po tym jak europejscy liderzy powiedzieli, że zrobią wszystko, by uniknąć kryzysu" - powiedział King Lip, doradca inwestycyjny z Baker Avenue Asset Management.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel oświadczyła w piątek w trakcie rozmów z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym w Berlinie, że Francja i Niemcy chcą działać wspólnie w sprawie pomocy dla Grecji i zależy im na szybkim rozwiązaniu tego problemu.
Zaznaczyła, iż oba kraje chcą uczynić wszystko na rzecz ustabilizowania euro, a w akcji pomocowej dla Grecji "życzą sobie udziału prywatnych wierzycieli na zasadzie dobrowolności".
Z kolei komisarz ds. walutowych UE Olli Rehn zaapelował w czwartek do eurogrupy o przezwyciężenie różnic w sprawie Grecji dotyczących rodzaju zaangażowania sektora prywatnego, by nowy pakiet pomocy został przyjęty na posiedzeniu ministrów strefy euro 11 lipca.
Chodzi o nową, szacowaną nieoficjalnie nawet na ponad 90 mld euro do połowy 2014 roku, pomoc dla Grecji. Pierwszy pakiet ratunkowy wart 110 mld euro rok temu przyznały Grecji kraje strefy euro oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Ministrom finansów eurogrupy na spotkaniu we wtorek nie udało się dojść do porozumienia w tej sprawie. Główną kością niezgody był rodzaj zaangażowania w nowy program dla Grecji sektora prywatnego (banków, funduszy emerytalnych i inwestycyjnych oraz ubezpieczycieli) posiadającego greckie obligacje państwowe.
W piątek grecki premier Jeorjos Papandreu wyznaczył na stanowisko ministra finansów Ewangelosa Wenizelosa, dotychczasowego ministra obrony narodowej.
Nowo mianowany w piątek minister finansów Grecji oświadczył, że kraj zdoła się wydostać z obecnego dramatycznego kryzysu budżetowego bez rezygnacji z wyznaczonych celów w dziedzinie fiskalnej.
"Kraj musi zostać uratowany i zostanie uratowany" - powiedział Wenizelos dziennikarzom po objęciu resortu finansów po swym poprzedniku Jeorjosie Papakonstantinu.
"W ostatnich tygodniach mieliśmy wyraźne spadki na rynkach wynikające z sytuacji w Grecji. Rynek szuka pozytywnego impulsu, który umożliwiłby odbicie" - powiedział Fernando Espinoza, trader Interbrokers Espanola.
Impulsem do wzrostów mogły też być piątkowe dane makro z amerykańskiej gospodarki.
Conference Board podał, że amerykański indeks wyprzedzający koniunktury wzrósł w maju o 0,8 proc. Analitycy spodziewali się wzrostu tego wskaźnika o 0,3 proc. W kwietniu indeks spadł o 0,4 proc. po korekcie.
Indeks poziomu optymizmu wśród konsumentów amerykańskich, opracowywany przez Uniwersytet Michigan wyniósł w czerwcu 71,8 pkt., wobec 74,3 pkt. zanotowanych w maju. Analitycy spodziewali się wskaźnika na poziomie 74,0 pkt.
Stosunkowo najsłabiej radził sobie w piątek sektor technologiczny. Intel zniżkował o ponad 1,1 proc., a Cisco o 0,6 proc. Kurs Apple spadał o ponad 1,4 proc., a papiery spółki Nvidia taniały o ponad 1,5 proc.
Ponad 20-proc. przeceną objęte były papiery spółki Reseacrh In Motion, producenta BlackBerry, który przedstawił wyniki sprzedaży dużo słabsze od opublikowanych wcześniej prognoz, co zaskutkowało serią obniżek rekomendacji i wycen akcji spółki.
W piątek wygasały czerwcowe serie instrumentów pochodnych, dlatego w trakcie sesji zmienność była nieco większa niż zazwyczaj.

UWAGA KONKURS

DO WYGRANIA 1000 ZŁ 

ODWIEDZAJ TA STRONE CODZIENIE  BO SZCZEGÓŁY JUZ NIEBAWEM

Program partnerski jako źródło utrzymania

Program partnerski jest to swego rodzaju działalność internetowa, tworząca nigdzie indziej niespotykane interakcje, w których, jak rzadko kiedy zyskują trzy strony:

- Sprzedawca produktów, bo uzyskuje większą sprzedaż liczoną w sztukach produktu, a ponadto nie musi aż tak wiele pieniędzy wydawać na reklamę, bo zamiast tego płaci za konkretny efekt – sprzedaż, zamiast, jak to ma miejsce w reklamie tradycyjnej (radio, TV, prasa) – za wyświetlenia, z których nie koniecznie wyniknie wzrost sprzedaży.

- Drugi w kolejce jest właściciel strony – w zupełnie pozbawiony ryzyka finansowego sposób może całkiem nieźle zarobić, promując produkty w ramach programu partnerskiego. Co więcej, na ogół nie wymaga to szczególnie dużego wysiłku, ot, wystarczy tu i tam na stronie dać link partnerski. Wystarczy, że strona ma odpowiednią oglądalność i prowizje raz za razem wpadają do kieszeni.

- Trzeci jest odbiorca tego typu reklamy, czyli potencjalny klient – dla niego oglądanie reklam ściśle tematycznych, w tematyce która i tak go interesuje, jest o wiele mniej denerwujące, niż np. oglądanie wszystkich reklam "jak leci", co ma miejsce np. w telewizji i łatwo jest to zobrazować prostym przykładem: w TV puszczane są reklamy podpasek, ale wiadomo, że żaden mężczyzna dla siebie ich nie kupi, a mimo to oglądać reklamę musi.

To jasno pokazuje, że program partnerski dla każdego tak naprawdę nie istnieje. Na ogół są one podzielone na kategorie produktów, tematykę itp. Dla właściciela strony o gotowaniu nie za bardzo odpowiedni będzie program partnerski sklepu internetowego z oponami, bo użytkownicy – odbiorcy serwowanych przez niego treści po prostu nie interesują opony, oni oglądają tę konkretną stronę internetową, bo poszukują wiedzy nt. gotowania. W tym przypadku raczej sprawdzi się program partnerski w jakiś sposób związany z jedzeniem i kulinariami, bo są o wiele większe szanse, że odbiorcy takiej strony kupią książkę o gotowaniu, niż oponę.

Zarabianie w programach partnerskich z jednej strony jest banalnie proste – wystarczy mieć ciekawą, poczytną stronę internetową i małym nakładem pracy można już na niej zarabiać. Jednocześnie, jeśli chce się z programów partnerskich uczynić główne źródło utrzymania, nie będzie to takie łatwe – trzeba naprawdę sporo się natrudzić, żeby z programów partnerskich osiągnąć średnią krajową. Niemniej są ludzie, którzy zarabiają w ten sposób po kilkanaście – kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Skoro im się udało, to prawdopodobnie innym ludziom także - przy odrobinie zapału.

---

--

Leszek Maruszczyk

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl